szymonn szymonn
1345
BLOG

Zapowiedziana afera w prasie zagranicznej

szymonn szymonn Polityka Obserwuj notkę 38

Niedawno w mediach (wPolityce.pl) pojawiła się informacja o planowanej prowokacji PO za pośrednictwem zachodnich mediów. Plotka mówiła o "wycieku" w niesprecyzowanej zagranicznej gazecie ostatniej rozmowy Kaczyńskich i była dość nieprawdopodobna. Wkrótce jednak PiS powtórzył informację nieco ją uwiarygadniając.

Nadal jednak "wyciek" ostatniej rozmowy Kaczyńskich był jakąś fikcją.
Kiedy więc pogłoska nabrała ciała - nic dziwnego, że prawda przerosła plotkę.


Akcja rozpoczęła się w poniedziałek, kiedy to Kaczyński zmierzył się w debacie z Tomaszem Lisem.
Debata została "wygrana" przez Prezesa PiS, jednak nie o to chodziło "salonowi".
W trakcie debaty pojawiło się tajemnicze zdanie z książki Jarosława Kaczyńskiego - w którym Kaczyński mówi, że objęcie władzy przez Merkel nie było czystym przypadkiem.
Zdanie jak zdanie - niezbyt fortunne, ale i niezbyt kompromitujące, Kaczyński także bystro wybrnął z pułapki nie precyzując "co autor miał na myśli, a jedynie mówiąc (spisane ze słuchu):

"Nie sadzę, żeby kanclerstwo Angeli Merkel było czystym zbiegiem okoliczności.
Było wynikiem tego, że połączyły się dwie części Niemiec, że powstały różne napięcia i że w pewnym momencie była potrzebna osoba ze wschodnich Niemiec".

Niestety dalsze próby sprowokowania Kaczyńskiego do ostrych wypowiedzi o Angeli Merkel, a potem o Erice Steinbach spełzły na niczym. Kaczyński zgrabnie nawet uniknął prowokacji Lisa, który chciał, żeby Kaczyński powtórzył po Lisie słowa, że "Steinbach powinna zniknąć z niemieckiej polityki".

Wyglądało, że temat został wyczerpany.

Nic z tego.
Zaplanowana prowokacja już następnego dnia ruszyła pełną parą.

We wtorek, 4 października, pojawił się w Newsweeku wywiad z Kaczyńskim.

Kluczowy element wywiadu wyglądał tak:

NEWSWEEK: W książce napisał pan, że kanclerstwo Angeli Merkel nie było wynikiem czystego zbiegu okoliczności i że jej celem jest podporządkowanie Polski Niemcom. Kto zrobił Merkel kanclerzem?
JAROSŁAW KACZYŃSKI:
Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy.

NEWSWEEK: Stasi, bezpieka z byłego NRD, chyba jej na czele rządu zjednoczonych Niemiec nie postawiła…
JAROSŁAW KACZYŃSKI:
Zostawmy tę sprawę.

Jak widać, to dziennikarz Newsweeka wspomniał o Stasi, tymczasem Kaczyński nie chciał i nie poruszył tego tematu. Wrzutka dziennikarzy Newsweeka posłużyła potem jednak niemieckim gazetom do włożenia w usta Kaczyńskiego oskarżeń pod adresem Angeli Merkel.

Przed konferencją prasową PiS, 4 października nastąpił kolejny atak. Redaktor Sobieniowski zadał Kaczyńskiemu pytanie o Angelę Merkel i o przemyślenia prezesa PiS, dotyczące kanclerz Niemiec i zawarte w najnowszej książce. "Czy Angela Merkel jest tak nieprzyjazna Polsce, że zasługuje, by mówić o niej "wiem, ale nie powiem"? - zapytał dziennikarz.

"Jestem zmuszony zapytać pana, z jakiej pan jest redakcji: polskiej czy niemieckiej?" - usłyszał w odpowiedzi. "Fakty TVN, przedstawiałem się" - odparł Sobieniowski, po czym usłyszał od Kaczyńskiego m.in., że "warto być polskim dziennikarzem".

 

Tego samego dnia z grubej rury uderzył włoski dziennik La Reppublica.

Gazeta napisała, że Jarosław Kaczyński atakując Angelę Merkel zatruł atmosferę na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w Polsce. Dziennik nazwał atak Kaczyńskiego „brutalnym” i doprecyzował, że wulgarna obraza osobista oraz polityczna kanclerz Niemiec „może mieć poważne konsekwencje w stosunkach między „starymi” i „nową” Europą i klimatu politycznego w całej Unii Europejskiej.”

Oczywiście alarmistyczny ton i określenie "brutalny atak" na parę słów Kaczyńskiego jest niewspólmierne do "przewinienia".

Ale to dopiero początek akcji.

I tak następnego dnia - Michał Kamiński - jeden z liderów PJN ostro określił wypowiedź Kaczyńskiego pod adresem Merkel jako nóż w plecy kandydatów PiS. Kolejno w Gazecie Wyborczej i innych mediach dziennikarze rozpoczęli strzelanie serią donosów, w których wypowiedź szefa PiS okazywała się coraz bardziej skandaliczna, kompromitująca i niszcząca nasze dobre relacje z Niemcami.
PiS co prawda postanowił zaakcentować chęć niezależności od Niemiec, ale to nie był dobry kierunek w związku z planowanym atakiem.

Od razu także odezwał się Donald Tusk, który ocenił, że Kaczyński swoją wypowiedzią rozpoczął WOJNĘ (dobrze, że dodał - że na razie na słowa). Osobiście myślę jednak, że znając wiarygodność Premiera i jego prawdomówność - nie ma najmniejszego powodu do obaw :-D.


I jeszcze w środę dziennikarka FAZ zaczęła dobijać się do Kaczyńskiego, żeby oczywiście powstał zapowiadany przez plotkę artykuł, który pozwoli skompromitować Kaczyńskiego na forum międzynarodowym, jako dzikiego i nieokrzesanego człowieka, nie potrafiącego współpracować z krajami ościennymi w ramach zintegrowanej Unii Europejskiej.
Tutaj należy pochwalić zdecydowane działania sztabu PiS, którzy zapowiedzieli dziennikarce proces, jeśli przeinaczy słowa Kaczyńskiego.

Opublikowany w środę w "Frankfurter Allgemeine Zeitung"  artykuł mówi, że Jarosław Kaczyński znów sięgnął w kampanii wyborczej po niemiecką kartę, a rolę "złego Niemca" odgrywa tym razem kanclerz Angela Merkel.

Oczywiście jeszcze tego samego dnia omówienie artykułu błyskawicznie pojawiło się na stronach Gazety Wyborczej.

Dnia 5 października DIE WELT w artykule „Kaczynski wirft Merkel großdeutsche Ambitionen vor”, napisał, że zdaniem Kaczyńskiego Angela Merkel doszła do władzy wyłącznie dzięki pomocy Stasi.

Oczywiście takie kłamstwo było możliwe dzięki manipulacji Newsweeka, który niejako "włożył" te słowa w usta Kczyńskiego (mimo, że ten nigdy ich nie wypowiedział). Pozwoliło to na wytworzenie wrażenia wśród opinii publicznej Niemiec (i zapewne także polityków), że Jarosław Kaczyński rzuca brdzo ciężkie oskarżenia pod adresem najważniejszej niemieckiej polityk - tym cięższe, że akurat w Niemczech, problem likwidacji komunistycznych tajnych służb został dużo skuteczniej rozwiązany niż w Polsce.

Tymczasem na stronach Rzeczpospolitej 5 października pojawił się artykuł "Kaczyński: Merkel persona non grata w Polsce".

Artykuł zaczynał się tak: "Prezes Prawa i Sprawiedliwości ponownie podkreślił, że Angela Merkel jest jedyną osobą na zagranicznej scenie politycznej, która zasługuje na zostanie w Polsce personą non grata".

Dopiero po 16.25 artykuł został poprawiony - i zgodnie z wypowiedzią Prezesa PiS dotyczył Eriki Steinbach, a nie Angeli Merkel (w ogóle nazwisko Kanclerz Merkel nie powinno być wymienione w tym artykule).

W google w chwili pisania tej notki link do tego newsa wyglądał następująco: "Kaczyński: Merkel persona non grata w Polsce".

W poprawionym artykule w Rzepie Kaczyński powołuje się na cytowaną przez polskie media rzekomą wypowiedź Eriki Steinbach, że edukację Polaków prowadzono przy pomocy bombowców. Na szczęście wypowiedź była warunkowa - przy spełnieniu założenia, że informacje polskich mediów były prawdziwe.

Należy podkreślić, że zdecydowana akcja sztabu PiS (w tym nawiązanie współpracy z niemiecką kancelarią prawną) prawdopodobnie pozwoli na zduszenie w zarodku doskonale zaplanowanej intrygi - szczególnie jeśli chodzi o prowokacje na obszarze Niemiec.

 W tej całej historii, jedyną winą Kaczyńskiego jest to, że stał się jej ofiarą.

Tak naprawdę całą bulwersującą historię "agresji" Kaczyńskiego w stosunku go Merkel napompowały media, które również "uprzejmie donosiły" na wszystkie strony, że Kaczyński ma krytyczny stosunek do szefostwa sąsiadujących z Polską Niemiec. Natomiast manipulacja Newsweeka, na podstawie której pojawiły się artykuły, że rzekomo Kaczyński łączy Merkel ze Stasi - to największa afera wyborcza ostatnich kilku lat.

W ten sposób media de facto dokonały czegoś w rodzaju zdrady stanu - sfabrykowanie i eskalowanie konfliktu międzynarodowego pomiędzy przywódcą największej partii opozycyjnej, a władzami Niemiec - to prawdziwy sabotaż i działanie piątej kolumny. Działanie, którego nic nie usprawiedliwia, a którego negatywne skutki mogą być dalekosiężne.
Tylko przytomności umysłu sztabu PiS i samego Kaczyńskiego możemy zawdzięczać ograniczenie zasięgu i skali tej "samorodnej" afery.

Jednak jeszcze raz to podkreślę - nic nie usprawiedliwia zdrajców, którzy dla celów czysto personalnych postanowili  zaszkodzić naszym stosunkom z najbliższym sąsiadem.
Mam nadzieję, że kiedyś ci wspólcześni targowiczanie poniosą za to odpowiedzialność i zapłacą na miarę swoich czynów.
 

szymonn
O mnie szymonn

Protestuję przeciwko cenzurze na Salon24.Pozdrawiam uprzejmie wszystkich, dla których wolność słowa ma jakąś wartość, a zdrowy rozsądek jest cenny :-D.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka