szymonn szymonn
966
BLOG

Inne spojrzenie na sprawę Cymańskiego

szymonn szymonn Polityka Obserwuj notkę 25


Zazwyczaj staram się obiektywnie oceniać sytuację i szukać prawdy.
Tak było i tym razem.
"Plot" afery z Cymańskim jest taki, że ten głośno wyraził w mediach krytykę wyniku wyborczego PiS.
Samo w sobie niby nic to, ale dochodziły już pogłoski, że Ziobro, Kurski, Cymański (oraz paru innych ich satelitów, jak Mularczyk) przygotowują rokosz, czyli próbę obalednia Prezesa Kaczyńskiego.
Oczywiście mainstreamowe media piszą zupełnie dowolnie i nie trzymając się faktów, ale akurat tu sprawa rzeczywiście potwierdza się wśród zorientowanych członków partii PiS.
Co prawda "przewinienie" Ziobro, Kurskiego i Cymańskiego z czasów kampanii wyborczej - czyli "popieranie swoich ludzi" dla mnie zupełnie przewinieniem nie jest (no może nie przystoi członkowi zarządu partii. który ma większe obowiązki i odpowiedzialność), ale już powyborcze akcje medialne z całą pewnością kwalifikują się do określenia "bunt".
Oczywistym jest podsumowywanie i rozliczanie klęski wyborczej w gronie kolegów partyjnych.
Natomiast wychodzenie do mediów - i to mediów skrajnie nieprzychylnych PiS-owi, to już w moim rozumieniu świata polityki - skrajna nielojalność.
Oto bowiem Pan Tadeusz w TVN24 (przypomnę o obowiązującym swego czasu bojkocie TVN wśród posłów PiS) mówi o porażce wyborczej PiS. Niby same fakty - ale patrząc na funkcję i wykorzystanie tej wypowiedzi - widzimy, że przysłoniła ona sprawy rosnącej ceny benzyny i innych wydarzeń gospodarczych "rządu".
Po stosunkowo delikatnej krytyce Poręby wypowiedzi Cymańskiego, ten ostatni idzie jeszcze dalej.
Otóz "zupełnym przypadkiem" udziela wypowiedzi "nie do publikacji" dla "Wprost", w której nazywa Kaczyńskiego (swojego szefa) cwanym, a swoich pratyjnych kolegów "pachołkami". Do tego sugeruje, aby go wyrzucić, bo sam nie odejdzie, gdyż woli być męczennikiem, niż zdrajcą.
Analizując spójność wypowiedzi Cymańskiego przypomina mi się wypowiedź "nie udzielamy żadnych informacji"  - tylko w przypadku Wprost nie jest tak śmiesznie.
Kto udziela wypowiedzi z komentarzem, że „nie udziela teraz żadnych wypowiedzi, ponieważ taką ma teraz sytuację w partii", a następnie kontynuowuje rozmowę?
Mówimy o wypowiedzi do gazety kierowanej przez Tomasza Lisa, którego brak obiektywizmu i nienawiść do PiS widzieliśmy w czasie debaty (bo nie rozmowy) z Kaczyńskim. Czegóż się więc dziwić, że tak "obiektywna" gazeta publikuje cały zapis rozmowy  na stronach internetowych wprost24.pl.
Zabawny jest rozwój afery. Otóż piórem Marka Wąsa Wybiórcza krytykuje brak etyki dziennikarskiej, który doprowadził do opublikowania zapisu rozmowy. Co ciekawsze, dziennikarz GW broni samego dziennikarza (rozmówcę Cymańskiego), który najwidoczniej jego zdaniem został cynicznie wykorzystany.
Artykuł z portalu Wyborczej znika po chwili i pojawia się dużo później w nieznacznie zmienionej formie.
Czego zabrakło? Otóż niejaki Michał Gwiazdowski (co wynika z komentarzy pod wyjaśnieniami cenzora) stwierdził, że portal wprost24.pl nie podlega Lisowi. Co ciekawsze - dowiedział się o tym z Google. Tymczasem co bardziej sprawni komentatorzy podali link na stronę wprost.pl (o dziwo pod tym adresem jest również portal wprost24.pl), gdzie jako redaktor naczelny podany jest nie kto inny, jak Tomasz Lis (i to w kilku miejscach, w tym po angielsku).
Co ciekawe, treści zawarte na portalu Wprost.pl są identyczne jak te z portalu wprost24.pl, a na tym ostatnim nawet w stopce (copyright) jest zastrzeżenie dotyczące artykułów zamieszczonych na portalu www.wprost.pl.
Ciekawe więc, jakiej wersji Google używają dziennikarze Wyborczej?

Na moją paranoję - zebrawszy powyższe fakty do kupy - wynika, że sam fakt wypowiedzi Cymańskiego dla Wprost i jej publikacja były uzgodnione pomiędzy zainteresowanymi. Podobnie święte oburzenie w Wyborczej na publikację, też jakoś się wpisuje w cały plan. Jedyne miejsce, gdzie było blisko ujawnienia tej konstrukcji - to wskazanie nieco bezmyślnym czytelnikom GW, że osoba odpowiadająca za publikację bełkotu Cymańskiego to sam Tomasz "PiS-hejter" Lis.
O ileż lepiej brzmi taki news, jeśli odpowiedzialnymi za "przeciek" i za złamanie kręgosłupa biednemu redaktorowi wypowiedzi są jacyś mityczni i nieokreśleni "odpowiedzialni za portal wprost24.pl".
Tymczasem Cymański przeprasza za swoją niefortunną wypowiedź o cwanym prezesie i jego pachołkach, ale słów nie wycofuje.
W kolejnym akcie - Zbigniew Ziobro w Uważam Rze - wypowiada się rozsądnie i w sposób wyważony. Jednak biorąc pod uwagę powyższe fakty - należy stwierdzić parę "oczywistych oczywistości".
I tak - mimo całego mojego podziwu dla krasomówstwa Cymańskiego, nie jest to geniusz strategii i dalekosiężnych planów.
Dlatego, jeśli mówimy o akcjach medialnych, kontrolowanych (choć wyglądających na niekontrolowane) przecieków - to raczej za plecami Cymańskiego czai się cień Ziobry.
To on, jak podejrzewam, zaplanował całą akcję i całkiem zręcznie ją przeprowadził.
Jeszcze wczoraj (stawiając się na miejscu Kaczyńskiego) sugerowałbym ignorowanie panów rokoszan i pozwolenie im na wypalenie się własnym ogniem, bez robienia z nich "męczenników".
Teraz już nie jestem taki pewien - bunt "ziobrystów", jeśli pozostaną w PiS, niekoniecznie musi być kolejną nieprzemyślaną próbą rozbicia tej partii.
Tym razem przeciwnikiem Kaczyńskiego nie jest paru "spinów" i parę zaniedbanych (zwłaszcza intelektualnie) pań.
Zbigniew Ziobro jest przeciwnikiem twardym, mającym oparcie w swojej funkcji członka europarlamentu (a więc niezależnego od łaski Prezesa). Jest też doświadczonym fighterem.
Istotną słabością Posła Ziobro jest niestety jego skłonności autorytarne i pewna twardość, którą nie zawsze umie ukryć. A nade wszystko negatywny wizerunek kreowany przez media - i ogromny elektorat negatywny.
Dlatego tak naprawdę nie jest on żadną alternatywą dla Kaczyńskiego, bo reprezentuje podobny rodzaj umysłowości i ma tych samych przeciwników.
Z jedynym wskazaniem na Ziobrę - że jest to człowiek znacznie lepiej komunikujący się z mediami i co by nie mówić - młodszy, a więc bardziej elastyczny i mający więcej energii do walki politycznej.
Istotną słabością Ziobry są też jego bliscy i współpracownicy - nie wchodząc w szczegóły walki wewnętrzne pomiędzy nimi powodują i będą powodować osłabienie siły zespołu młodego "uzurpatora".
Ciekaw będzie obserwowanie, jak potoczą się losy pana Kaczyńskiego i Ziobry - czy wygra stary wyjadacz, który niejeden raz podnosił się z klęski, czy młody wilk, którego ambicje i żądza władzy jest coraz trudniejsza do ukrycia.
Najgorsze jednak (dla obu) jest to, że w ten sposób notowania PiS spadają (w czym najpierw zawinił Cymański), a uwaga opinii publicznej jest niezwykle skutecznie odwracana od wykańczania Schetyny przez Tuska, "afery" paprykarzy, czy kryzysu gospodarczego.

Głupotą także (tak, głupotą) są pomysły Ziobry, że można stworzyć z PiS dwie partie - centrową i prawicową.

O ile jeszcze PiS z czasem się może stać partią umiarkowaną (ale czy centrową?), to drugiej liczącej się prawicowej obecnie nie da się stworzyć - przykładem  jest wynik Prawicy Rzeczpospolitej, czy PJN-u.

Dowodem na to jest także działalność Palikota - który nie stworzył partii prawicy, ale lewicową, bo tylko tak jeszcze jest elektorat do zagospodarowania (po SLD).

Dlatego ani secesja (i stworzenie dwóch partii), ani wewnętrzna walka o władzę w PiS, to nie jest żaden kierunek.
Może się bowiem niebawem okazać, że trofeum - czyli władza nad partią (PiS, czy kolejnym PJN) oznacza tak naprawdę rządzenie w partyjce kanapowej, z którą już nikt się nie liczy.
Obu walczącym stronom - zalecałbym schowanie mieczy i zwarcie szeregów w walce z Platformą Obywatelską (ale w żadnym razie atakowanie Palikota). Tylko tak mogą liczyć na zwycięstwo - a na dobrą sprawę, lepiej chyba być drugim w partii rządzącej, niż pierwszym na kanapie?
 

szymonn
O mnie szymonn

Protestuję przeciwko cenzurze na Salon24.Pozdrawiam uprzejmie wszystkich, dla których wolność słowa ma jakąś wartość, a zdrowy rozsądek jest cenny :-D.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka